Wspólna praca zaczęła się klika lat temu. Najpierw szalenie nieśmiało zgłaszali drobne interwencje, jakby przepraszając, że jadąc w teren nie mają odpowiedniego zabezpieczenia. Ile mogłam, tyle wspierałam, wiedząc, że wyjątkowe są to sytuacje, ponieważ pomagałam uniknąć, szczególnie wolontariuszkom, dość solidnego „bałaganu w głowie”, rozdwojenia jaźni i trudnych wyborów.
Kiedy patrol wyrusza w miasto, dyspozytor przygotowuje mu interwencję, dokładnie tak jak to się dzieje, kiedy moje wolontariuszki wyruszają z misją. Tylko, o ile w przypadku psa, kwestia jest prosta, bo sytuacje zawsze są dwie, jest zagubiony bądź porzucony. Chip wiele wyjaśnia oraz ułatwia. Ustalenie właściciela jest zadaniem niezwykle prostym. W życiu sytuacje zdarzają się różne, połowy z nich nikt nie jest wstanie przewidzieć ani się na nie przygotować. Tego rodzaju służby mają pomóc dojść do sedna i po ich stronie jest ustalenie co dalej czynić ze szczekającym delikwentem.
Jak zwykle tradycyjnie schronisko jest rozwiązaniem ostatecznym, zawsze pies rasowy albo w typie może liczyć na szybszą pomoc w znalezieniu domu czy przejęcia przez jakąś fundację.
Z kotami sprawa ma się kompletnie inaczej. One dzielą się na domowe i środowiskowe, aczkolwiek w przypadku kotów żyjących na granicy ubóstwa i patologii rzecz ma się odrobinkę trudniej, by odróżnić jedne od drugich, bowiem z braku funduszy, świadomości czy edukacji odnośnie potrzeb dnia codziennego, jedne i drugie bywają w takim stopniu zaniedbane. Kiedy zagubi się kot rasowy, jest szansa na szybki powrót do domu, tym bardziej jeśli posiada niebanalne umaszczenie albo jest przedstawicielem dość specyficznej wymagającej rasy. W przypadku rasowych, ale bezproblemowych i kupowanych za znaczne kwoty, prawdopodobieństwo odnalezienia graniczy z cudem. Czasem i one się znajdują, jednak wyłącznie w przypadku, gdy ustalona nagroda dla znalazcy znacznie przekracza wartość zakupu. Będąc obecną w branży, przestałam dawno komentować czy piętnować. Przyjmuję wiadomość, że dla niektórych nie jest problemem wyłożyć znaczną kwotę na ratowanie ukochanego dachowca, a innym szybciej przyjdzie się rozstać z rasowcem, szczególnie kiedy się popsuł i naprawa generuje określone koszty.
Wracając do pracy codziennej, szczególnie mając na sercu koty, wiele zmartwień odsuwam oferując określoną pomoc i wsparcie. Wchodzimy w te przestrzenie, które są wyjątkowo trudne, a mianowicie, roztaczamy parasol ochronny nad niesamodzielnymi przez co unikają eutanazji, podajemy pomocną dłoń, kiedy dochodzi do trudnej interwencji, gdy bieda przegrywa z dobrym sercem. Nie odbieramy zwierząt, pomagamy ogarnąć beznadziejność przejmując kocięta do adopcji, a kocim rodzicom fundujemy zabieg. Wszyscy szczęśliwi. I my, bo w sumie nie stanowi różnicy, czy „życzliwy” sąsiad zgłosi problem do fundacji czy do Straży. Mnie nawet takie rozwiązanie bardziej jest na rękę, ponieważ czynność wykonuje w mundurze asysta, tym samym i wydźwięk sprawczy jest inny.
Z upływem czasu wspólna praca nabierała konkretnego wymiaru, do fundacji zgłaszane były tylko te przypadki, które faktycznie wymagały specyficznego określonego postępowania. I tak wspólnie staramy ogarnąć tę niszę, w której poległy wymyślone przez urzędy procedury, ustalenia administracyjne totalnie się nie sprawdziły, a nieżyciowe zapisy w ustawie zamiast ratować, dawały przyzwolenie na zabijanie.
Wszyscy wiedzą o tej koligacji, jest to środowiskowa tajemnica. Nikt nie komentuje negatywnie, bo każdy rozumie płynące szczególnie dla kotów profity. I tak sobie działamy zgodnie, nawiązując nowe sympatie i przyjaźnie.
Nikogo zatem nie dziwi, iż na urodzinach nie mogło zabraknąć także Kociej Mamy.
Nowa sytuacja, która jest wypadkową wspólnej pracy, dość zaskoczyła obserwatorów. O ile wcześniej wszyscy z wypiekami śledzili wspólne poczynania czekając, kiedy zaczniemy sobie trzepać w złości futra, o tyle teraz zachodzą w głowę, dociekając jak i dlaczego tak fajnie poukładało nam się wspólne pracowanie. Po raz kolejny okazujemy się wyjątkowe, swoim zachowaniem łamiemy stereotypy, po raz kolejny bulwersujemy niecodziennym podejściem do tematu, po raz kolejny pokazujemy, że jeśli spójne są intencje to rezultaty same podnoszą poprzeczkę.
Zapraszamy na nasz kram. Jak zwykle tradycyjnie stół będzie się uginał od przepięknego rękodzieła. Dzieciom oferujemy fajny koci makijaż a opiekunów i karmicieli, zapraszamy na pogaduchy.